To koniec to koniec
Wybaczyłam ci sąsiadkę, tę z siódmego piętra
(to się stało poza mną)
nie bez trudu lecz przełknęłam romans z farmaceutką
(samotność pomagałem znieść)
na wyżyny zrozumienia wspięłam się
gdy ktoś ”życzliwy”
(nie wracajmy do tego)
w krótkim liście doniósł
że masz dziecko, lecz nie ze mną...
Czary mary nie ma cie
hokus pokus nie ma nas
Oto stałam się kobietą
z tych, którymi gardzę
uwieszonych na ramieniu
w zależnościach tkwiących
tam na dole na ulicy stoją dwie walizki
spakowałam ci wspomnienia, zdjęcia
już po wszystkim